- 2 szklanki mąki pszennej
- szklanka mąki żytniej
- mąka pszenna do podsypywania stolnicy
- szklanka cukru pudru
- 1/2 szklanki płynnego miodu pszczelego
- 2 łyżki ciemnego karmelu (przygotowanego z dwóch czubatych łyżek cukru)
- 2 duże jajka
- łyżeczka sody oczyszczonej
- 10 dag masła
- łyżeczka smalcu
- łyżeczka skórki otartej z pomarańczy
- 2 łyżeczki przyprawy do piernika
Nic tak nie nastraja świątecznie jak pieczenie pierniczków, słuchanie „Last christmas” ( ;-) ) i oglądanie „To właśnie miłość”. W planach miałam pieczenie hurtowych ilości ciasteczek i rozdawanie ich jako świąteczne prezenty, ale jestem leniwa i w tym roku pierniczki piekłam dopiero drugi raz. A co z innymi ciastkami?
Tym razem spróbowałam innego przepisu, choć szczerze mówiąc, dla mnie pierniczki to pierniczki, zawsze wychodzą mniej więcej takie same w smaku, jedynie surowe ciasto może wyglądać i smakować inaczej.
Mikołaj był. Pierniczki są. Tylko gdzie jest śnieg?
Przepis na ok. 35 pierniczków
Karmel: cukier mocno zrumienić, wymieszać z 3 łyżkami wody, aż całkowicie się rozpuści, odstawić do wychłodzenia.
Jajka ubić z cukrem pudrem. Oba rodzaje mąki wraz z przyprawami przesiać do miski, wlać płynny miód, karmel, ubite jajka z cukrem, składniki wymieszać. Dodać miękkie masło, smalec i rozpuszczoną w łyżce wody sodę. Mieszamy ciasto, wykładamy na podsypaną mąką stolnicę i wyrabiamy. Ciasto dokładnie wałkujemy, wykrawamy pierniczki. Ciasteczka układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy do zrumienienia (u mnie ok. 10 minut, ale to zależy od piekarnika). Upieczone pierniczki studzimy na kratce, a potem dekorujemy.